Ekwipunek poławiacza – czyli z czym wyruszyć na pierwszą wyprawę

Na zdjęciu powyżej – Patrycja Klóska-Osińska trzymająca jeden ze swoich pierwszych w życiu bursztynów. Nie miała tony sprzętu, ale dużo wytrwałości i chęci. <3 No i aparat, którym wyczarowała znakomitą sesję oraz vloga. fot. Julia Hladiy

eśli jesteś nowy w świecie bursztynu, ale nie jest to pierwsze twoje hobby i właśnie postanowiłeś wydać 500 czy 1000zł na sprzęt – stop! Zatrzymaj się i poczytaj co naprawdę jest Ci potrzebne, żeby po prostu spróbować. Obojętnie, czy będzie to dla Ciebie jednorazowa przygoda, czy zostaniesz na dłużej – nie musisz od razu wydawać kokosów, możesz dokupować sprzęt gradualnie. Oczywiście – każdy doradzi ci trochę co innego, nie będę się więc (przynajmniej w tym poście) zagłębiać w to jaka siatka jest najlepsza i od kogo kupić lampę UV.

Po takie szczegóły możesz śmiało udać się na jedną z wielu grup nt. poławiania bursztynu i przejrzeć dodane tam już wcześniej posty na temat sprzętu. Możesz też po prostu poszukać na własną rękę na OLX. Z czasem, chodząc na plażę, zapewne wyrobisz sobie własne zdanie i zaczniesz pytać spotkanych tam ludzi o porady, czy też zwyczajnie spodoba Ci się czyiś pomysł na poławianie i zapytasz, gdzie kupił to czy tamto.

O ile da się zrobić doskonały research i kupić niemal idealny telefon czy dobrą wiertarkę przez internet – by posłużyły na lata – ze sprzętem do poławiania zapewne tak nie będzie. Dynamika tej aktywności jest tak zmienna i elastyczna, jak różni są ludzie, pory roku, warunki atmosferyczne i obraz plaży po każdym sztormie. Sprzęt z którym wyruszysz na pierwszą wyprawę nie będzie Ci już zapewne się sprawdzał na dziesiątej… Jeśli ten przydługi wstęp nie sprawia, że masz ochotę się poddać – zobacz, co przygotować, aby wyprawa na bursztyn była udana. 🙂

Zestaw poszukiwacza

Wiele osób decyduje nie kupować kompletnie nic na swoje pierwsze wyprawy na bursztyn. Mają podstawowy sprzęt i sprawnie poszukują cennego kruszca na brzegu. Jeśli Twój budżet jest ograniczony, a nad morzem jesteś dość rzadko – zdecydowanie polecam tę opcję. Gwarantuję, że będziesz czuć się przygotowany – bardziej niż osoby w trampkach i z dziurawymi kieszeniami – a takie pojawiają się bardzo często! Nie ma sensu inwestować grubych pieniędzy w coś, co może ci się nie spodobać. Jedź, sprawdź czy złapałeś bakcyla i dopiero wtedy zabierz się za kompletowanie sprzętu.

Patrycja (na pierwszym zdjęciu) trzyma jeden ze swoich pierwszych w życiu bursztynów. Nie miała tony sprzętu, ale dużo wytrwałości i chęci. ❤ No i aparat, którym wyczarowała znakomitą sesję oraz vloga. Chcesz być jak ona? Oto, co musisz ze sobą wziąć 🙂

  1. Ubiór adekwatny do pogody (koniecznie sprawdź prognozę dla miejscowości, do której się wybierasz).
  2. Klapki bądź kalosze – zależnie od pory roku.
  3. Zapinane, głębokie kieszenie – zapewne będziesz potrzebować włożyć do nich coś na szybko, jeśli nie bursztyny, to chusteczki do nosa czy batonik.
  4. Wygodny, nieduży plecak, który będziesz w stanie nosić przez wiele godzin. Nie wkładaj do niego zbyt dużo, zapomnij o torbie sportowej czy czymkolwiek na ramię. Nie wiesz, czy spędzisz na plaży 3 godziny czy 10.
  5. Pudełko/saszetka/reklamówka na skarby – teoretycznie kieszenie zmieszczą dużo, ale co jeśli nie? Awaryjna torba zawsze się przyda. Tego mnie nauczył Amber Maniak, a on wie co mówi 🙂 Tym bardziej, że pokazał mi kiedyś taką torbę pełną bursztynu. Od tego czasu zawsze wożę ze sobą dodatkową reklamówkę.
  6. Płyn do dezynfekcji – grzebanie w kidzinie niesie za sobą dużo niespodzianek, także niemiłych. Padłe ryby, kraby, a nawet ptaki i ssaki to niestety codzienność, szczegółnie po sezonie.
  7. Bidon z wodą lub herbatą – może być również butelka ulubionego napoju. Czasami plaża jest dość odległa od najbliższego sklepu, a na parking trzeba pokonać długą drogę.
  8. Przekąski – jak wyżej. Poszukiwacze przygód nie powinni być głodni i marnować czasu na szukanie spożywczaków. 😉

Podstawowy zestaw poławiacza

Plum, plusk. fot. Patrycja Klóska-Osińska

Oczywiście będziesz nadal potrzebować wszystkiego tego, co powyżej, ale nie chcąc ograniczać się do grzebania w piasku – dodatkowo wyposaż się w sprzęt niezbędny do poławiania w dzień. Minimalna, orientacyjna kwota, jaką powinieneś sobie zarezerować na te rzeczy to około 200-300zł za całość (w 2024 roku).

  1. Specjalny podbierak – zwany też kaszorem lub kasiorem. Unikaj kupowania podbieraków wędkarskich – posłużą, ale krótko. Poławiacze bursztynu wyławiają drewienka, które są silnie nasączone wodą, a więc bardzo ciężkie. Zwykłe podbieraki łamią się pod tym ciężarem. Zwróć uwagę na to, żeby obręcz twojego modelu była metalowa, a nie plastikowa. Najlepiej kupić od kogoś, kto sam poławia. Oferty online pojawiają się na bursztynowych grupach na Facebooku oraz na OLX. Temat doboru podbieraka to temat, który podejmę w którymś z kolejnych postów. Na razie zatrzymajmy się na tym, że dobrze jakiś mieć. 🙂
  2. Wodery – najlepiej z kieszonką z przodu (latem nie będą konieczne, ale mogą się przydać w nocy lub w chłodniejszy dzień). Trzy najpopularniejsze wybory to – PROS, Caperlan (z Decathlonu) lub najtańsze noname’y z Allegro.

Dwudziestoczterogodzinny zestaw poławiacza

Czołwka to nie mus, ale uwalnia ręce. Tylko nie świeć po oczach! fot. Patrycja Klóska-Osińska
  1. Latarka UV – powinna mieć co najmniej taką moc, abyś trzymając ją w ręku bez trudu mógł oświetlić sobie fragment ziemi pod nogami. Jeśli musisz się pochylać – latarka jest za słaba na spacer po plaży, a już na pewno na poławianie. Może się jednak przydać przy przeglądaniu wyciągniętego z morza śmiecia. Dobrze jest mieć do niej zapasowe baterie lub akumulator. Trudno mi powiedzieć, ile kosztuje dobra latarka UV, tym bardziej, że przez “dobra” każdy rozumie co innego. Myślę, że uczciwie będzie powiedzieć, że zaczynają się od 200-300zł.
  2. Okulary ochronne – zwykłe, żółte okulary ze sklepu BHP czy sklepu budowlanego. Często są sprzedawane w zestawie z latarką. Przy zakupie należy zwrócić uwagę na to, żeby miały filtr UV 400 (podziękowania dla Dawida Jarząbka za zwrócenie mi uwagi na ten mega istotny detal!)
  3. Zwykła latarka – latarki UV często mają mniejszy zasięg, a także działają szkodliwe na oczy. Nie chcemy nimi świecić po plaży i ryzykować, że kogoś oślepimy. Aby w nocy znaleźć zejście z plaży, dobrze mieć latarkę o żółtym świetle.
  4. Zapasowe ubrania – w tym wodery, jeśli masz taką możliwość. Dobrze jest mieć też w aucie koc i ręczniki. Czasami zdarzają się małe wypadki, przy silnych prądach i patykach w wodzie łatwo się przewrócić, nawet jeśli wchodzi się tylko po kolana.
  5. Więcej wszystkiego – więcej jedzenia, więcej picia, być może zapasowy kaszor. Nigdy nie wiesz, co się przyda, a będziesz czuć się pewniej, gdy te rzeczy będą czekać na Ciebie w aucie.

Wypasiony zestaw poławiacza

Kampery i busiki na parkingu w Świbnie. fot. Patrycja Klóska-Osińska

Tutaj trochę pofantazjujemy. Co, gdybyś miał nieograniczone fundusze i siedział w tym wszystkim już kilka lat? Oto, co pewnie by się przydało.

  1. Wykrywacz metalu – czemu by nie połączyć dwóch pasji? Czasami nad morzem da się znaleźć naprawdę niezwykłe rzeczy. Kto ogląda Odyna, temu chyba nie muszę tłumaczyć.
  2. Rower elektryczny – wykorzystuje lukę w prawie. Na plażę nie wolno wjechać motorem, ale można rowerem. Z tym, że zwykły rower zakopie się w piachu jak nic, a jeśli nie, to będzie słabo śmigał. Solidny rower elektryczny na grubych kołach pozwoli patrolować plażę i być pierwszym tam, gdzie bursztynu jest najwięcej.
  3. Kamper, busik, jeep lub pickup – te cztery typy aut to najpopularniejsze modele wybierane przez żądnych przygód poławiaczy oraz poszukiwaczy skarbów. Kamper i busik pomieszczą wszystko, a do tego można w nich spać i odpoczywać (od biedy można też w zwykłym aucie, wiadomo). Jeep czy pickup pokona każdy trudny teren, nie będą mu straszne ogromne kałuże czy błoto, w którym inne auta zaczną buksować. Co tu dużo mówić? MARZENIE!

Czy o czymś zapomniałam? Mam nadzieję, że nie, a jeśli masz jeszcze jakieś propozycje – daj mi znać w komentarzu. Możesz też postawić mi wirtualną kawę – przyda się w jakiś zimowy wieczór, kiedy ochlapana zimną wodą będę wracać do auta – na pusto lub z łupem – bo wiadomo, różnie bywa. 🙂 A tak na serio, zbieram teraz na porządny aparat, żeby móc lepiej dokumentować swoje wyprawy! (update z dnia 16.01.2025)

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *